Translate/Przetłumacz

Translate/Przetłumacz

poniedziałek, 27 stycznia 2014

NOWY BLOG!

Hej, mam informację dla jeszcze tu zaglądających. Założyłam nowego bloga, więc zapraszam do komentowania i odwiedzania Fear is so close.  Wracam i tym razem postaram się by to nie były puste słowa jak post niżej.

Dziękuję, również za wsparcie jakie otrzymałam na tym blogu. Może następny blog uda mi się dokończyć? Kto wie?


:)  ZAPRASZAM!  Fear is so close czeka na ciebie!

| Beatrice

piątek, 29 marca 2013

BOOYA !

 Siemanko  z  tej strony ekranu (werbel)  - BEATRICE !

     O  rany, ale zaniedbałam bloga!
Pozory mylą, wchodzę na bloga  raz na jakiś czas.  W komentarzach cisza, w postach cisza i niestety już nie mogę nazwać się pełnometrażową blogerką. Oh, czas mija, ale  chcę wiedzieć  czy  jest jeszcze tu KTOŚ, tzn. po prostu skomentujcie  i  jak  to   zagrajmery* mówią  subskrybujcie i łapkujcie !   like? share? ...

Anyway. Jeżeli będziecie chcieli by ta strona nadal istniała napiszcie mi. Może chcecie nową historię? Po prostu mi to napisz :)
 Czy to oznacza mój powrót?    Hm, bardzo bym chciała wrócić do pisania. Bardzo lubię zamykać się w  tym świecie i myśleć tylko o bohaterach,  nie o własnych problemach. Niestety w tym roku (za miesiąc) czekają mnie SUMY (jacyś fani Harrego Pottera?), więc bloga znowu musiałabym przedkładać na naukę. Ale, jeżeli będę widziała  komenarze na tym blogu myślę, że znajdę  czas w tygodniu na  pisanie.

Więc,  napisz co sądzisz  o tym, wyraź opinię, okaż się twórczością ! (A nie to chyba do mnie?)




To byłoby na tyle ode mnie, reszta zależy od Was :)

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 17 -A strange form.

#Beatrice


‘Czy wszystko sprowadza się do jednego, wspólnego mianownika ?
Czy zawsze muszę czuć to wstrętne uczucie przy każdym posiłku?’

Zadawałam sobie kolejne pytania, ale zaprzestałam ponieważ, nie mam żadnego dobrego wyjaśnienia – czemu, dlaczego.
Wszystko ciągnie się już od kilku lat i niby zostałam wyleczona, niby moja psychika stała się normalna, ale tego nie da się wyleczyć. Chyba, że wezmą nóż i wytną mi całą zatłoczoną otchłań, a następnie wyrzucą z dala ode mnie, tak bym tego nie znalazła.
Świeży powiew sosnowego powietrza otulił moją twarz, zamknęłam na chwilę oczy i z pogardą wgryzłam się w kawałek pieczonej kiełbaski. Po jakiś dwóch może trzech kawałkach mój brzuch wyraźnie urósł, sprawiło mi to przykrość, więc odstawiłam srebrny widelec na drewniany stół.

 <badabum> Szybko wstałam od niego i szybko pobiegłam w głąb lasu, który od pewnego czasu znam już na pamięć. Słyszałam tylko niektóre pomruki przyjaciół, ale to mnie nie zatrzymało.
Biegłam dalej właściwie nie wiedząc co mam na celu tą ‘ucieczką’. Zatrzymałam się dopiero, gdy mój oddech znacząco przyśpieszył, a nogi odmawiały posłuszeństwa.
Oparłam się o wysoki dąb i głęboko dysząc poprawiłam swoją grzywę, która swobodnie spadając na lekko różową twarz od wysiłku fizycznego-drażniła najmniejszy nawet milimetr mojego policzka. Wysoko nade mną wiło się tysiące różnych barw, ale jedna najjaśniejsza z nich onieśmieliłaby najbarwniejszego ptaka, czy samą tęczę na niebie.
Uniosłam wzrok by dokładniej przyjrzeć się temu zjawisku . Zauważyłam biegnącą falę światła, która doskonale oplata moją talię i kawałek drzewa za mną. Wyciągnełam rękę by dotknąć i zrozumieć czym to jest.
Jednak nie dane było mi to, gdyż ponownie mój alter świat przejął nade mną władzę. To wszystko, to jedynie moja wyobraźnia. Więc ruszyłam dalej z przymrużonymi oczami, z ręką błądzącą w zielonych liściach.

# Narrator

Nikt nie wiedział, gdzie podziewa się siwooka dziewczyna. Jej przyjaciele nie rozumieli czemu nagle wstała od stołu i pośpiesznie wyruszyła w głąb lasu.
Pomimo wiernych poszukiwań Beatrice, paczka przyjaciół nie mogła w żaden sposób jej znaleźć. Wymyślali różne kierunki lotu by ją znaleźć, lecz żaden pomysł nie był wyraźnie skuteczny by przyczynić się do odnalezienia powiewających turkusowych włosów wśród zielonych obłokowych liści.
Wszystko działo się szybko, zdecydowanie za szybko. Wszyscy powrócili do obozu, który rozbili na dużej polanie, niedaleko małego jeziora, które wstając rano budzi szumem wody mieszkańców lasu, a ci z kolei budzą o świcie obozowisko przyjaciół.

Po kilkunastu minutach wyczerpującej wędrówki dziewczyna zauważyła rozbite szkło, jakąś puszkę i kilka niedomytych talerzy, które wyraźnie odznaczają się od czystego podłoża na jakim są. Dosłownie kilka kroków dalej od pozostawionego brudu była niska i raczej mała chatka.
Beatrice obeszła ją dookoła, nie znalazła żywej duszy. Drewniany domek wydawał się opuszczony, a patrząc na całokształt zaniedbania jacy zostawili po sobie właściciele nikt nie zamieszkałby tu ponownie.

Nagle dziewczyna usłyszała głośny pisk. Jej serce zaczęło bić mocniej i szybciej, jakby miało wyjść z klatki piersiowej. Beth zasłoniła usta dłonią, gdy zobaczyła ciemną postać, która poruszała się niezwykle szybko i równie szybko zniknęła za szybą okna w domu. Beatrice poderwała się niczym drapieżnik polujący na ofiarę.

# Beatrice

- Niall ! Niall ! - wołałam, lecz bez skutecznie.

Nikt mnie nie słyszał, a ja nadal bałam się zjawy. Chyba tak właśnie mogę nazwać tę czarną, nieopisywalną postać. Na chwilę przystałam biegu i obejrzałam się za siebie upewniając się, że nic tam nie ma ponowiłam wykrzykiwanie imienia ukochanego. I tym razem, także bez skutku. Ponad koroną drzew robiło się ciemno. Widocznie słońce zmęczone dniem chowa się za horyzontem, ale czemu w takiej chwili ?!


_________________________________________

Witam wszystkich :)

Tak, powróciłam. Nie wiem czy was to cieszy, ale powiem szczerze, że mnie tak, a nawet bardzo ;)
Przepraszam, że rozdział jest krótki, ale to pierwszy po tak długiej rozłące w pisaniu, więc mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali.

środa, 25 lipca 2012

Czas na wyjaśnienia ...

Witam wszystkich fear'owców!

Oj, długo mnie tu nie było, za co z całego serca przepraszam. Właściwie nie wiem czemu nie udostępiniałam nic na tym blogu... Ciężko mi wyjaśnić co się stało ze mną ,ale spokojnie jeśli tego chcecie wrócę z kontynuacją Overcome my fear, lub z inym opowiadaniem. Po prostu dajcie znać, że nie zapomnieliście o historii Beth i Niall'a.
Chciałam Wam podziękować, iż mimo, że mnie nie było dość długi okres czasu nie przestaliście czytać/odwiedzać mojego bloga. Obecnie jest ponad 4 tysiące odwiedzin, jeszcze niedawno cieszyłam się z tysiąca ;), a więc Dziękuję !

Jeszcze jedna sprawa Dziękuję z osobna Cherry (<---- kliknij) bez której prawdopodobnie nie wróciłabym tutaj, więc wielkie brawa dla niej !



Teraz pytanie do Was- kontynuować historię o perypetiach Niall'a i Beth ? To zależy od Was.

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 16- Let's go.

# Beatrice


Delikatnie przeczesałam włosy patrząc na zdziwionego chłopaka. Był zupełnie zdezorientowany. Uspokajając oddech, kątem oka spostrzegłam, że nie ma przy mnie Venice. Zaczęłam szeroko poszukiwać oczami przyjaciółki, lecz na marne – w całym pokoju jej nie było.

- Spokojnie poszła do łazienki.. – widząc mój stan Niall podszedł do mnie pomagając mi wstać. – Beth co się stało ? - spytał przerażony.
- No..bo my b-byłyśmy w sklepie i on, on , ja na niego wpadłam – mówiłam zachrypniętym głosem, a raczej dukałam kalając płynny język. Odleciałam ponownie w mój alter świat, rozmyślając co mogło by się stać.
- Kto ? Na kogo wpadłaś ? Mów ! – potrząsnął mnie lekko za ramiona, wyrywając mnie z myśli.
- Niall ! To był ten psychopata, który włamał się do domu Venice ! Jak mogli go wypuścić tak wcześnie ! Ja się pytam jak !? – mówiłam niezwykle szybko i głośno jak na moją osobę.
- Ććć, już dobrze. Spokojnie więcej tego gówniarz nie zrobi. – objął mnie ramieniem.
- Ehm.. Idź się ubierz, albo dokończ prysznic, czy coś.. - usiadłam na kanapie i podkuliłam nogi, a brodę oparłam o kolana.
- Zaraz wracam – opuścił pokój, w celu założenia czegoś bardziej stosownego niż ręcznik przepasany na biodrach.

Po chwili przyszła Vi, dosiadła się do mnie i oparła się o brzeg kanapy.

-Nie rozumiem jak mogli go już wypuścić.. a-a może uciekł ? – spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Przestań, nawet tak nie myśl. Gdyby to zrobił nie pokazywałby się publicznie!- skarciłam przyjaciółkę. –Rozchmurz się, już jutro będziemy daleko stąd, odpoczniemy i wszystko będzie tak jak dawniej.- pocieszałam ją, gładząc ręką jej ramie.
- Nie będzie tak jak dawniej. – wypowiedziała po czym gwałtownie wstała i złapała się za głowę.
- Co ty mówisz? Jasne, że będzie ! – cały czas stawiałam twardo na swoim.
- Nie! Ty nie znasz całej prawdy ! – zalała się potokiem łez.
- Jak to ?- spytałam zdziwiona.
- On na wspólniczkę, spotkałam ją równy tydzień temu. Nic nikomu nie mówiłam, ale tego psychopatę także widziałam. – mówiła spokojnym, opanowanym głosem.
- Czemu nam nic nie powiedziałaś? – w czasie wypowiadania tych słów przeze mnie Niall stawił się w pokoju.
- O czym nie jesteśmy doinformowani ? – spytał dociekliwie blondyn.
- Ja się bałam, że oni wam coś zrobią. Ona ma coś do Nialla !
- Do mnie? / Do Nialla? - zapytaliśmy w tym samym momencie przez co spojrzeliśmy na siebie bardzo wymownie.
- Tak, zaczęła mi coś opowiadać. Nie wiem, słyszałam tylko parę słów.- podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Następnym razem mów nam wszystko nie zależnie od sytuacji, dobra ? – wtuliła się mocniej w moje ramiona.
- Obiecuję. – starała się otrzeć łzy i opanować. – Nie darowałabym tego im gdyby Wam się coś stało. – pogroziła lekko pięścią. Zapewne w myśli miała obraz tego mężczyzny i jego wspólniczki.
- Nic nam nie będzie- uśmiechnęłam się do niej , a Niall podszedł do nas i przytulił nas obie.
- A co z Zaynem ? Wie coś ? – spytał.
- Nie do końca – pokręciła głową - Nie powiedziałam mu, nie chciałam go martwić.
- A powiedz mi, – tym razem głos zabrałam ja- widziałam go ostatnio przymulonego, widocznie smutnego, był taki przygnębiony. Nie powiedział nawet –cześć, nic nie powiedział, ale najbardziej zmartwiło mnie to, że palił. – wycedziłam tonę słów, odklejając się od Venice i Nialla.
- Ehh. – wypuściła ze świstem powietrze. – pozwólcie, że powiem wam później, okej ? Bez żalu ?
- Jasne.. – uśmiechnęłam się bezradnie.
- Dobra, ale tak czy siak te zakupy trzeba zrobić. – stwierdził niebieskooki.
- O, nie ! Ja nie idę ! Zostaję tu . – naburmuszyła się i usiadła z wielkim hukiem na kanapę. Wywołało to u mnie lekki chichot.
- Sam mam iść ? – z rozżalenia rozstawił ręce.
- A chłopaki z tobą nie mogą iść ? – spytałam.
- Harry i Liam są w pracy, Lou pomaga rodzinie, a Zayn nawet nie wiem . – wypiął język w moją stronę.
- Okej, to ja pójdę z tobą - zaśmiałam się . Rany, ten chłopak nawet w takiej sytuacji potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy. Jak on to robi ?
- Venice zostaniesz tu ? - skierował się do przyjaciółki.
-Noo, poczekam tu- powiedziała ociężale- albo się prześpie.. – ziewnęła.
- Okej, my niedługo będziemy.
- Yhym- ledwo usłyszałam, gdyż byłam już poza domem gdzie panowała już lekka burza. Chwyciłam dłoń blondyna by czuć się pewniej.


# Następnego ranka.


‘ -Nie błagam cię, nie rób tego ! – darłam się nieopamiętanie ‘

Nagle mama szybko wleciała do pokoju. Zastanawiała się co się stało. Odparłam jej, że to tylko zwykły senny koszmar- nic więcej.
Więc jednak wypowiedziałam słowa przez sen. Dziwne.
Słońce muskało moją twarz promieniami, przelatującymi przez małą szparkę niezasłoniętej do końca rolety. Mimowolnie przetarłam dłonią oczy i wstałam pośpiesznie z łóżka. Sprawdziłam czy torba z całą zawartością tj. : ubraniami, kosmetykami, jedzeniem - jest na swoim miejscu. Wszystko było na miejscu, ale czułam, że coś jest nie tak.. ’ Może czegoś zapomniałam ? ‘-pomyślałam.
W tym momencie zakręciło mi się w głowie- upadłam, na szczęście na łóżko. Robiło mi się coraz bardziej słabo, aż w końcu...


# Kilka godzin później/ Wyjazd






- Tak, mamo będziemy uważać – upewniłam rodzicielkę i dałam jej buziaka w policzek – Cześć mamo.
-Do widzenia ! – krzyknęła cała banda. Na zegarku 13:04, a my już wyjeżdżamy, no może dopiero. Venice nie mogła się zebrać, to samo było z Liamem i Zaynem – niby tacy poukładani, a zawsze na końcu.

Zaczerpnęłam ciepłego powietrza i ze świstem je wypuściłam. Przed oczami pojawiły mi się lekkie mroczki, a w głowie zaczęło mi się kręcić. Nie miałam sił, lecz nic nie dałam po sobie poznać. Z posępną miną wsiadłam do dużego Vana- wynajętego specjalnie na podróż. Chłopcy nie próżnowali.
Wszyscy zamknęli drzwi, a ja sięgnęłam do kieszeni po ukojenie- muzykę, a raczej kwadratowe słuchawki z napisem – I can’t hear U . Włączyłam pierwszą lepszą piosenkę, a moja dusza od razu wyszła z ciemnej mocy- więzienia. Wyszła na zewnątrz mrucząc pod nosem tekst piosenki. Śpiew dziurawi niebo, żeby każdy mógł doznać jej w pełnej światłości. Jest jak strzała wnikająca do serc, zostawi bliznę, ale ona będzie świadczyć nie o bólu i cierpieniu, ale o niezwykłej przygodzie.
A ja właśnie dziś miałam zaczynać przygodę swojego życia. Ale czy życie samo w sobie nie jest przygodą ? Tyle różnorakich barw, a każda jest inna – to właśnie obserwowałam przez okno. Liście niedbale ułożone na drzewach, chodź dopiero co kwiaty rozkwitły już jest kolorowo i przyjemnie. Niebo było niebieskie i przypominało jedwabną wstążkę z białymi guzikami., które z kolei przybierały najróżniejsze kształty.

Przyjaciele cały czas się śmiali, jakbym w ogóle tu nie była. Nie mam im tego za złe. Wręcz przeciwnie. Mam dziś definitywnie gorszy dzień i nie chciałabym zaprzątać innym głowy.
Mimo to uśmiechało się moje serce patrząc na śpiącego chłopaka. Spał opierając się o moje ramie. Jedziemy dopiero pół godziny, a Irlandczyka znużył sen. Wyłączyłam muzykę z telefonu i przeniosłam się na Tablet’a ‘grając’ różne melodie dla rozluźnienia. Oczywiście’ grałam’ tylko dla siebie. Jednak po chwili znudziło mi się to i objęłam ramieniem Nialla i sama próbowałam zasnąć.
Udało się. Może były to sekundy, a może minuty. Może nawet blisko godziny- tyle dane było mi pospać. Usłyszałam jak Loui drze się na całego, że już dojechaliśmy.
Spojrzałam w bok- Nialla nie było za to był szeroko uśmiechający się Liam. Zauważyłam, że przytulam się namiętnie do jego ramienia, wyszeptałam ciche – sorki ; i otworzyłam drzwi Vana.


                             #~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~#
Moim zdaniem - nudny i jeden z najgorszych.  Ale obiecuję, że kolejny będzie długi i pełen wrażeń ;)
Szykuję  coś specjalnego, mam nadzieje, że nie zanudziłam was 16 rozdziałem, ale cóż wzloty i upadki istnieją ;)

  5 komantarzy = rozdział 17 .           taki mały sznataż ;p

sobota, 12 maja 2012

Rozdział 15- Junket.

# Beatrice


- Chodź tam. - wskazał na położoną dość blisko brązową ławkę.

Przytaknęłam blondynowi lekko głową i usiadłam na owym przedmiocie.
Podkuliłam nogi pod samą szyję obtulając je moimi rękoma, położyłam głowę na kolanach i przypatrywałam się oczom Niall’a.
Zrobiło się już dość chłodno. Drżałam z zimna, ale to mi nie przeszkadzało, bo od środka rozgrzewała mnie siła, której nie mogę się oprzeć. Ogrzewa nie tylko moje serce, ale i duszę, ciało- choć powłoka ziemskiego ciała jest zimna i można ją porównać do młodego lodowca, to wewnętrzna część ciała jest gorąca i tryska radością niczym niszczący wszystko wulkan.
Oczywiście ta siła to nasza miłość, o którą trzeba walczyć. Ale czemu akurat niszczący wszystko wulkan ? Ponieważ jest tylko jeden krok od miłości do nienawiści. Zawsze idziesz do przodu o dwa kroki, ale cofasz się przy tym o jeden duży krok. Jeśli postawisz za małe kroki do przodu, ten do tyłu przewyższy je i po prostu wrócisz do punktu wejścia i znowu musisz wykonywać te pierwsze fazy, ale także musisz pokonać od nowa barierę jaka ciąży przy tym.
Głowa diametralnie wraz ze wzrokiem obróciła się w stronę zmartwionego chłopaka. Przykrył mnie swoją siwą bluzą, w którą od razu włożyłam zmarznięte dłonie.
Czyżbym znowu zamknęła się w swoim świecie rozmyśleń ? Tak, znowu myślałam o rzeczach nad wyraz nie potrzebnych w obecnej chwili. Powinnam się skupić na blondynie, a nie zawracać sobie umysł takimi dyrdymałami. Nie powinnam się martwić.

- Dzięki. – szepnęłam i położyłam głowę tym razem na ramieniu chłopaka.
- Co jest ? – zapytał i niezwykle czule mnie przytulił. Jakby tulił mnie do swego bijącego serca.
- Zamyśliłam się tylko. – wysiliłam się na uśmiech. W prawdzie szczery, ale nie dawał mi żadnej satysfakcji.
- O czym tak myślałaś? Hm, a może o kim? - zaśmiał się melodyjnie wskazując kciukiem na swoją sylwetkę.
- Mam jakieś złe przeczucie. – odparłam i poprawiłam swoją grzywkę, która wpadała mi do oczu z każdym wypowiedzianym słowem.
- Dotyczące czego ? - dociekał spoważniałym głosem.
- Oj, czy to ważne? - spojrzałam kolejny raz w oczy Irlandczyka.
- Tak. - wypuścił ze świstem powietrze, które trzymał w płucach.
- Nie, ważne jest to co jest teraz. Skupmy się na teraźniejszości i odstawmy na bok ten mój alter świat. - wypowiedziałam z przekonaniem moich słów.
- No dobra, cokolwiek znaczy ten twój –alter świat, ale mam nadzieję, że mi kiedyś powiesz, co ? - ujął w palce swoją brodę i zrobił zaciekawioną minę.
- Oczywiście, że ci powiem. – obdarzyłam go moim uśmiechem. Tym razem był całkowicie z czystych intencji.

Do moich uszu dobiegł dźwięk sms’a z mojego telefonu <badadabum>. Od razu chwyciłam do kieszeni spodenek i wyciągnęłam ową rzecz. Wiadomość była od Venice:

,, Hej, co powiecie na wypad za miasto pod namioty ? Gdzieś na tydzień ? Teraz jest wolne ! Trzeba zaszaleć xD ! Spytaj się Niall’a . V, Zayn, Harrey, Loui and Liam ; ) . ‘’

Zaczęłam czytać na głos treść sms’a . Szczerze mówiąc podoba mi się pomysł przyjaciół, trochę wypoczynku nikomu, przecież nie zaszkodzi.

- Myślę, że świetnie to wymyślili, znam fajne miejsce za Londynem. Można spokojnie tam wypocząć – uśmiechnął się irlandzki blondyn.
- No niby tak, ale przekonaj cerbera - wypięłam język w jego stronę. (dop. Tu chodzi o jej mamę)
- To chodź teraz ! – chwycił mnie za dłoń i pomógł wstać z ławki. Wziął także mój telefon i wziął się za pisanie wiadomości.

# Dzień przed wyjazdem .


Dzisiejszego dnia powietrze z każdej minuty robiło się coraz bardziej ciężkie.
Zbierało się na wybuch nieba, kolejny raz w tym miesiącu zapowiadało się na burzę. Popatrzyłam w górę, wzrok od razu przykuła duża chmura- ciemna i bezwładna.
Szłam właśnie przez ostanią ulicę, która skieruje mnie prosto do wielobranżowego sklepu. Obok mnie idą ludzie, a do moich uszu ciągle pada pytanie –‘ Masz coś do picia? ‘ lub wielkie użalenia typu – ‘ Ale gorąco ‘ cz też – ‘Ale parno’ .
Przy boku godnie podążała Venice, wyraźnie radosna i bardzo zaciekawiona. Widocznie jest jakiś bardzo ważny powód jej rozmyśleń. Jeśli będzie chciała mi powiedzieć na pewno to zrobi, nic na siłę.
Słońce coraz bardziej prażyło w moją stronę. Najbardziej cierpią moje oczy, nie wzięłam żadnych okularów przeciw słonecznych. Wybieranie się w samo południe na zakupy nie jest dobrym pomysłem, ale musimy być przygotowani na jutrzejszą wyprawę.
Doszłyśmy to ów sklepu. Nie przyćmiewał wielkością galerii handlowych, ale było tu dosłownie wszystko czego w tej chwili potrzebujemy. Wzięłam wózek sklepowy i z Venice udałyśmy się w głąb przestrzeni. Wypuszczana z głośników muzyka wprawiała nas obie w świetne humory. Podśpiewując z przyjaciółką piosenkę : Jennifer Lopez- Dance again, ruszałyśmy się w rytm melodii. Ludzie dookoła patrzyli na nas dziwnym wzrokiem, lecz my nie zdawałyśmy sobie z tego sprawy.
Dopóki ja nie zamknęłam oczu i nie wpadłam na jakiegoś mężczyznę. Na moje oko 25 lat. Venice w popłochu złapała moją rękę i szybko ciągnęła mnie, wybiegając ze sklepu .

- Beata ! To ten psychopata ! - mówiła przerażonym głosem .
- Dobra wracajmy do domu ! - złapałam się za głowę i szybkim ruchem odwróciłam ją w stronę dużych drzwi wejściowych sklepu.

On właśnie wychodził szyderczo się uśmiechając. Dotknęłam ramienia Venice kierując ją wzrokiem na mężczyznę. Wydała z siebie cichy pisk co mężczyznę wprawiło w subtelny śmiech, który przeszywał na wskroś. Obie prędko oderwałyśmy się jakby od podłoża i w mgnieniu oka nas już tam nie było. Kątem oka ciągle obserwowałam czy on nie podąża za nami. Nikogo nie widziałam, ale i tak biegłyśmy w pełni sił jakie miałyśmy . Zdyszane bez pukania wparowałyśmy do domu blondyna- Nialla . Wystraszony wybiegł z łazienki w samym ręczniku nie zważając na to ja i Vi osunęłyśmy się po drzwiach próbując skontrolować nasze oddechy.

                     #~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~#
Przepraszam, że znowu musiałyście czekać tydzień na rozdział i to w dodatku taki krótki. Mam nadzieję, ze dziś mnie zmotywujecie mnóstwem komentarzy.  ;)

hope U like.

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 14- Laugh all the time.

#Beatrice



Godziny z moją paczką mijały bardzo szybko.
‘Jesteśmy różni jak pięć palców, ale złączeni w jedną całość ‘- uśmiechnęłam się na samą myśl.
Chodź Lou, Liama i Lokowanego znam krótko, to bardzo się do siebie zbliżyliśmy pod względem przyjaźni. Niall i reszta nie mają nic przeciwko nim, co mnie bardzo cieszy. Bardzo ich polubiłam i raczej inni też.

Rozejrzałam się po pokoju :
Malik przygrywał muzykę z komputera miksując ją ile wlezie.
Venice z uwagą mu się przyglądała przygryzając wargę, mulat zauważywszy to musnął jej usta. Obydwoje uśmiechali się przez pocałunek. Malik przyciągnął Venice na kolana i razem remiksowali muzykę.
Niall zawzięcie jadł jabłkowe żelki, dodatkowo mocząc je w ananasowych lodach.

- Hmm. – zamruczałam cicho, lecz tylko mój partner zwrócił na to uwagę robiąc z ust ogromną podkówkę wygiętą szeroko do góry. Wolno podniosłam rękę i dłoń skierowałam wprost na jego policzek, pogłaskałam go kciukiem na co niebieskooki przerwał jedzenie i przypatrywał mi się z ogromną uwagą. Oparł swoje czoło o moje i posadził koło nas to czym wcześniej się objadał. Uśmiechnęłam się szeroko, a on pocałował mnie w mój lekko piegowaty nos.

Rozglądałam się dalej w lewym rogu Liam pisał sms’y na BlackBerry. Swoją drogą ciekawą minę zrobił. Zaśmiałam się i spojrzałam na kanapę, która znajdowała się kilka kroków ode mnie i od blondyna. Louis słuchał muzyki tworzonej przez naszą Julkę i Romea, ale również nie odrywał się od telefonu.
Za to Harold siedział całkowicie zamyślony. Zgniotłam puste opakowanie po żelkach i rzuciłam w stronę przyjaciela. Ani drgnął.

- Harry, co jest ?- spytałam podchodząc do niego.
- Hyym… ? – podniósł wzrok, ale nie do końca wiedział co się dzieje wokół niego.
- Siedzisz jakiś taki zamulony. - usadowiłam się pomiędzy Marchewkowym a nim.
- A to nic takiego – machnął ręką uśmiechając się do mnie, ale po chwili westchnął i położył głowę na moim ramieniu.
- Nie oszukasz mnie na sztuczny uśmiech, mów co jest.- powiedziałam stanowczo.
- No bo wszyscy wokół mnie mają kogoś do kogo mogą powiedzieć - kocham cię, a ja nikogo nie mam. Jak widzę ciebie albo V przytulającą się z waszymi chłopakami to od razu uśmiech znika z mojej twarzy. - powiedział wtulając twarz i dłonie w moją rękę.
- Harry, masz mnie ! – rozłożyłam ręce strącając z jednej jego głowę, ten uśmiechnął się pod nosem mówiąc:
- Wiesz dobrze, że nie o to mi chodzi, tylko nie umiem tego ubrać w odpowiednie słowa. – powiedział zażenowany przeczesując swoje włosy.
- Nie to nie – wystawiłam mu język szeroko się uśmiechając, a Harry objął mnie całą z niezwykłą łatwością, jakbym była malutka jak ziarnko grochu.
- Albo Niall’owi skończyło się jedzenie, albo chce mnie zabić - wypowiedział szybkim tempem poczym szybko zabrał ręce i schował je do kieszeni bluzy, na co ja się zaśmiałam i potargałam mu nienagannie ułożone włosy. Spiorunował mnie wzrokiem. Dostał sms.
- Miłość jest bliżej niż myślisz, wystarczy się rozejrzeć i poczekać. - puściłam do niego oczko i wróciłam do mojego lekko czerwonego, zazdrosnego żarłoka.

Dotknęłam jego ręki i wplotłam drugą dłoń w jego włosy, bawiąc się nimi. Niall splótł nasze dłonie i głęboko spojrzał mi w oczy. Przegryzłam delikatnie wargę i również spojrzałam w jego mieniące się- tęczówki. Zbliżyłam twarz do jego ucha i wyszeptałam.

- Jesteś piękny.- zaśmiał się.
- Ja? Właśnie, że to ty przysłaniasz mi świat swoją urodą- teraz to ja pozwoliłam sobie na śmiech.
- Oh, Niall, Niall, Niall.
- Chodź na spacer. – zaproponował i zaczął wstawać.
- Wiesz, że za kilka minut muszę się stawić w domu? Jest po osiemnastej, ale mama trzyma mnie pod kluczem po wczorajszej akcji.- stwierdziłam fakty.
- To później pójdę do niej i osobiście ją przeproszę. – z dumą wypowiedział.
-Żartujesz? Ten ceber pożre cię samym wzrokiem, a co dopiero mówić tu o jakiejkolwiek konwersacji. - lekko ‘pacnęłam’ go w nos.
- Oj, dam radę z nią. Ona też jest człowiekiem… chyba – dodał po chwili poprawiając niebieską bluzkę koło szyi.
-Chyba – powtórzyłam uśmiechając się. Ledwo wstałam opierając się rękoma o łóżko. Niall widząc to pomógł mi chwytając mnie za ramię. – Dzięki. – zmarszczyłam nos z zrezygnowania.
-My już będziemy lecieć. –powiedział w stronę przyjaciół i zaczął żegnać się z każdym, z osobna. Ja poszłam w jego ślady i nim się obejrzałam byłam z nim już na dworze.


                                                    # ~~~~~~~~~~~~~~#
Cześć!  Jacie, jak ja za wami tęskniłam!  ;D

Co u was ? Jak majówka?  Wypoczeliście?  ;)

Przepraszam, że rozdział 14. taki krótki i nudny, ale powiem wam w sekrecie, że to jakby zapowiedź do kolejnych rozdziałów. myślę, że warto poczekać  :)
Zdradzę  także, że  krótkie szczęście bohaterów  przewróci się  i ostro upadnie.  oczywiście  nie obędzie się bez zadrapań ;)  więc wytrwajcie.


Sprawa organizacyjna :
- prawdopodnobie  notki nie będą regularne (szkoła) za co przepraszam.
 - będę  pisała tylko oczami Beth i Nialla , epizodycznie innymi bohaterami (możecie zgłosić z kim chcecie, ten bohater, który bd miał najwięcej głosów po prostu ja będę nim operować  )  Pod  tą notką możecie zgłaszać już kandydaturę bohaterów.


Oj, rozpisałam się  x.   Dozobaczenia .