# Narrator
Pomimo późnej godziny nikomu z czwórki osób nie chciało się spać.
Niall poszedł do domu z uśmiechniętą twarzą. Teraz nie potrzebował żadnego ‘wsparcia’ narkotykowego ani nikotynowego, wiedział, że ilekroć wyobrazi sobie oczy Beatrice nie będzie potrzebował takich środków. Szczęśliwy nie zwracał uwagi na samochody trąbiące na niego gdy przechodził przez ulicę, był zaślepiony zupełnie. Jednak nic się nie stało. Złość kierowców przeszła, a Niall nadal z uśmiechem wymalowanym na ustach machał im w geście przeprosin.
Doszedł do domu w jednym ciele, ale z połową duszy. Nie smuciło go to wcale, ponieważ wiedział, że za kilka godzin spodka drugą połówkę.
Zayn i Venice zostali u przyjaciółki, która w tym czasie opowiadała im dlaczego tak nagle zniknęła. Zawstydzonym, a zarazem pełnym szczęścia głosem wypowiedziała słowa :
‘’Znalazłam szczęście w jego oczach, w ramionach – bezpieczeństwo, a w ustach pełną rozkwitu - rozkosz. Czuję, że dopiero teraz będziemy siebie odkrywać. ‘’ Po czym ziewnęła głęboko ze zmęczenia, które dawało się jej we znaki, ale nie zasnęła była zbyt przejęta myślą o nim, o swoim ukochanym blondynie. Przyjaciele byli osłupieni słowami dziewczyny, ale zgadzali się co do kwestii szczęścia Beatrice. Niewyobrażalnie cieszyli się na wieść, że dziewczyna zaznała nutkę spokoju i jakże ważnej w życiu- radości.
# Popołudnie
# Harry
- Ej! Zacny Haroldzie wbijamy na chatę Malika ! – leniwie podniosłem jedno oko, później dołączyłem drugie by móc zobaczyć kto wydziera się w moją stronę. Oczywiście był to nie kto inny jak Lou.
- Louis oszalałeś ?! - zapytałem lekko wkurzony.
- Ja? No co ty. Wstajesz ! – sądząc, że bije mnie marchewką po głowie i skacze po moim łóżku bardzo zależało mu bym wstał.
- Zabierz to warzywo z mojej twarzy bo nie zobaczysz go do końca życia ! – powiedziałem zdegustowany.
- Coś taki nerwowy? Hmm? - zapytał Louis śmiesznie poruszając brwiami w górę i, w dół.
- Boś mnie obudził Marchewkowy Brutusie. – spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie marudź. – w tym momencie uderzył mnie z marchewki prosto w nos.
- Serio ? – zapytałem z sarkazmem i podniosłem ręce w geście rezygnacji
- Masz 5 minut Styles! - rzucił na odchodne i skierował się prosto do drzwi poczym zamknął je głośno.
Energicznie podniosłem się z łóżka co niebyło najlepszym pomysłem. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczami miałem zupełną ciemność, lecz szybko przeszła jak i zawroty. Złapałem się za głowę mierzwiąc swoje włosy.
Ziewnąłem i popatrzyłem się na zegarek, który był przymocowany na ścianie koło okna. Widnieje na nim godzina 13:17.
‘Rany, to sobie pospałem’ – pomyślałem i udałem się z ciuchami do łazienki, pod zimny prysznic.
Wyszedłem gdzieś po 10minutach i już byłem gotowy do wyjścia, ale nader opiekuńczy Liam kazał mi zjeść śniadanie. Mieszkaliśmy razem od 3 lat i każdego wtorku braknie nam jedzenia. Tak, ten dzień nie był wyjątkiem, ale dziwnym trafem gdy zaglądałem do lodówki przyszedł Louis z siatkami pełnymi zakupów. Może to nie było 10 minut ? Nie ważne…
Wyjąłem z nich sok pomarańczowy i nalałem go do szklanki poczym upiłem z niej rześki łyk. Spojrzałem przez okno w kuchni i zdziwił mnie ten widok – jest piękna pogoda. Dziwne zawsze po burzy, albo pada przez cały kolejny dzień, albo jest zimno. Ale tym razem było inaczej. Uśmiechnąłem się do siebie.
- Ej, dajecie Venice i Beth już u niego są ! – krzyknął Liam z progu drzwi.
- Oczywiście. – odrzekłem ponownie z sarkazmem, na co Lou klepnął mnie w ramie. – A zabierz mi te marchewki to cię na miejscu ukrzywdzę – wychodząc dodałem mrucząc pod nosem.
Chyba Liam mnie usłyszał bo zaśmiał się i obrócił w moją stronę, ale po chwili znowu kierował się do samochodu. Lou właśnie zamykał drzwi.
Mój wzrok powędrował na lewo, gdzie znajdował się mały park. Na jednej z ławek siedziała dziewczyna, na pierwszy rzut oka bardzo ładna. Jakaś pozaziemska siła kazała mi iść w jej stronę, lecz Louis pociągnął mnie za rękaw wyrywając z obrzucania wzrokiem nieznajomej dziewczyny. Miała zamknięte oczy i chyba sobie coś podśpiewywała.
W końcu zapakowałem się do samochodu gdzie czekali na mnie chłopaki. Przez całą podróż byłem rozkojarzony i myślałem głownie o tajemniczej dziewczynie. Po 12 minutach jazdy byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do pokoju Malika witając się z nim i z dziewczynami . Nie byli sami. Był z nimi mniemany Niall, jeśli dobrze zapamiętałem. Widziałem go może ze dwa razy, ale dużo nie zamieniliśmy ze sobą zdań.
- Cześć. –podszedłem bliżej dając Beatrice <bumbadumdum> , a także Venice <bumbadumdum> buziaka w policzek, a chłopakom podałem rękę.
- Cześć loczek.– przywitały mnie odskocznie dziewczyny, a Venice zmierzwiła mi włosy.
-A my to co ?! – oburzyła się reszta towarzystwa na co dziewczyny spojrzały przelotnie po sobie i zaczęły się śmiać.
- No nie wiem, ale jak się zastanowić to wiem. – odezwała się Beth, moja rekcja nie potrzebuje opisu- przyłożyłem sobie ręką w twarz wytwarzając w ten sposób głośny huk .
- No co ja takiego powie.. aa dobra nieważne . – i zaczęła sama z siebie śmiać się. Reszta dołączyła do niej, a ja nadal wspominałem nieznajomą.
#~~~~~~~~~~~~~~#
Dziś notka szczególna bo na zdjęciach macie naszych chłopaków, a w linkach stroje dziewczyn i w końcu pojawiają się Harry, Lou i Liam ;D Muszę się przyzwyczaić operować tak wieloma osobami xx
Proszę Was o jedno, zostawicie ślad i skomentujcie ;)
Fearless.