Translate/Przetłumacz

Translate/Przetłumacz

środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 3- It's just an old, yellowed page of life.

#Niall

Siedząc w samolocie, zresztą bardzo krótko uzmysłowiłem sobie jak bardzo tęsknię za dziewczyną przykrytą maską turkusowego wdzięku.
Zniszczyłem sobie cały rok życia, zmarnowałem go, a on już nie wróci żebym mógł naprawić swój błąd. Potraktuję ten czas jako pożółkłe kartki starego życia. Zapomnianego i starego…
Wielobarwność Beth na pewno pomoże mi w zupełności zapomnieć o tym co było, pozwoli patrzeć na teraźniejszość podążając za jutrem. Lepszym i doskonalszym niczym feniks wyłaniający się z otchłani ognia. Wiele myśli przeplata się przez dłonie, ale ginie między palcami kolejnych naiwnych osób, które myśląc, że wezmą tylko raz popełniają największą, misterną deliberację jaką tylko mogą. Ja też taki byłem, ale mam skrytą nadzieję, że już nigdy więcej nie będę.
Już nie spotkam rówieśników w szkole, ale postaram się być osobą w miarę wychwytywaną jeśli chodzi o sprawy przyjaźni. Czemu nie spotkam? Otóż byłem świetnym uczniem, a ojciec ma wpływy, którym ulegają bezcelowo kolejne bezmyślnie osoby. Skończyłem szkołę wcześniej niż inni o parę miesięcy przez swoją żądzę namiętności- nałóg.
Nim się obejrzałem czekałem już po bagaż i chwytałem go ręką po czym udałem się szukać Beatrice. Po chwili dostrzegłem dziewczynę – turkusowe włosy , czerwona szminka, ciemno niebieskie rurki i koszula w kratę. Trzymała tabliczkę z napisem –Niall Horan I’m waiting for you ! ;) – uśmiechnąłem się, gdy dziewczyna spojrzała na mnie. Rozpoznała mnie? Chyba tak, sądząc, że biegnie do mnie z prędkością szybszą niż niejedno auto. Poczułem tak zwane motylki w brzuchu i opuściłem bagaże na posadzkę, otworzyłem ramiona i wtuliłem się mocno w Beth. Wczułem się w każdy bezdech jaki wykonywałem, czułem każdą nutę słodkości wpadającą mi w objęcia.

# Oczami Narratora

Każda chwila była magiczna i przepełniona niezwykłą poezją. Wszystko było tak kojące, że nawet ich oddechy były wykonywane w tym samym czasie- miarowo. Finezyjna rozkosz patrzących ludzi przeniosła się na przytulającą się parę. Nie musieli witać się zbędnymi słowami. Wystarczyła ich bliskość.
Doskonałość perfekcji dopełniał wzrok wbity w osobę znajdującą się naprzeciwko, to wszystko miało w sobie tyle emocji. Każdy ruch oddawał wszelkie uczucia i zamiłowania. Oczy coraz bardziej błyszczały w świetle. Błogi raj przepływał w ich ciałach. Nie robili nic nadzwyczajnego po prostu stali wtuleni w siebie zapominając o jakimkolwiek istnieniu innych osób czy też rzeczy. Gdy zamyka się jeden rozdział książki otwiera się kolejny, który z każdym wyrażeniem staje ci się znany coraz bardziej. Tak czuli się właśnie Niall i Beth, którzy odkrywają się jak miliony gwiazd na niebie wpatrzeni w siebie.
Beatrice delikatnie złożyła pocałunek na policzku chłopaka, on nie był jej dłużny i ucałował wierzch jej dłoni. Oboje uśmiechnęli się. W tym samym momencie ich spojrzenia znowu się spotkały. Słowa mogły skaleczyć tak cudowną i wybujałą chwilę, lecz słowa Beth wcale tego nie zrobiły wręcz przeciwnie umocniły wierzenia Niall’a , że doskonale wie dla kogo tu przyjechał.

- Tak bardzo tęskniłam – pojedyncza łza opłynęła jej policzek i trafiła w czerwoną otchłań zwaną ustami. Chłopak widząc to pocałował miejsce przepłynięcia łzy i opuszkiem palca zmazał znak małej perły.

- Ććć, nic nie mów…

Ich twarze z sekundy na sekundę były coraz bliżej i bliżej były ich ciała. Opierając swoje czoło o jej Niall chciał dać jej do zrozumienia, że nie pocałuje jej jeszcze teraz , za bardzo boi się jej reakcji. Tym razem Niall wypuścił z siebie jedną perłę, Beth od razu ją wytarła wierzchem dłoni, spojrzała mu głęboko w oczy widziała, że to nie koniec łez. Sama ponownie zaczęła płakać ściskając coraz mocniej bluzkę chłopaka. Już nie wycierali sobie nawzajem łez, postanowili puścić je wolno nie zważając na gapiów całego zdarzenia.
        Beatrice oparła głowę o jego ramię, a on gładził ręką jej plecy. Czy można mówić o tym silnym uczuciu kiedy dane osoby znają się tylko z jednego spotkania i z rozmów telefonicznych? Oni właśnie to odkrywają.
   Stali by tak pewnie jeszcze długi czas, gdyby nie fakt, iż ktoś przewalił walizki Nialla. Osoba od razu została spiorunowana wzrokiem chłopaka.
- Sorry- burknął nieznajomy.

- Nic się nie stało – uśmiechnęła się Beatrice. Zaraz po tym spoglądając na złagodniałą twarz Niall’a.


# Beth

- Chodź już – rzekł chłopak biorąc w jedną rękę moją dłoń, a w drugą walizki.
- Gdzie najpierw? – rzuciłam cała zaczerwieniona.
- Może do mojego mieszkania? Zostawię bagaże, a później mnie oprowadzisz po Londynie, dawno tu nie byłem. Co ty na to ? – uśmiechnął się do mnie.
- Do twojego mieszkania? Nic nie mówiłeś, że masz tu mieszkanie.
- Tak, kiedyś tu mieszkałem z rodzicami i z bratem, wyprowadziliśmy się, ale postanowiliśmy nie sprzedawać go. – znowu to zrobił, znowu wyszczerzył w moją stronę rząd białych ząbków.
-Aha, no to do ciebie !- powiedziałam z entuzjazmem.

Zamówiliśmy taksówkę i po przybyciu do jego domu zobaczyłam wielką, pustą przestrzeń. Nie w sensie, że nie było mebli po prostu brakowało tchnienia żywej duszy w tym domu. Niall zostawił walizki i podszedł do zakurzonego rodzinnego zdjęcia. Najwidoczniej wspomnienia wróciły i to nie te najmilsze. Muszę go wypytać o co chodzi. Po chwili zapatrzenia się zapytał :

- To co idziemy ?- zobaczyłam smutną twarz chłopaka.
- Może najpierw tu posprzątajmy co ? Strasznie dużo tu kuu-rz-uu ! Aaapsik!
- haha, na zdrowie ! – śmiał się – Słodko kichasz. –rzucił ponownie dzisiejszego dnia swym zniewalającym uśmiechem w moja stronę.
- Dzięki – powiedziałam obojętnie i odwzajemniłam gest chłopaka.
- Może masz rację, trzeba tu ogarnąć. Ale tu nie ma żadnych środków czystości nic nie zostawiliśmy więc trzeba skoczyć do sklepu.
- Jasne , chodź już! – Chwyciłam chłopaka za rękę i pobiegłam do drzwi.

Zaprowadziłam go do najbliższego wielobranżowego sklepu. Chłopak wchodząc rzucił się na żelki co wywołało śmiech z mojej strony. Wzięłam wózek i doszłam do niego. Zapakował jakieś 5 dużych paczek twierdząc, że kocha żelki. Poszliśmy po jakieś środki czyszczące i także po inne ważne rzeczy bo przecież, Niall miał tylko ze sobą ubrania i szczoteczkę do zębów z resztką pasty.
Kupiliśmy sporo rzeczy i mnóstwo jedzenia. Głodomorek nie mógł być głodnym. Dziwiłam się skąd Niall bez pracy miał na to tyle kasy, ale widząc ten dom spodziewam się, że ma bogatych rodziców. Ale też widać było w jego portfelu 2 karty kredytowe. Oby nie okazał się gościem co myśli - mam kasę to mogę mieć wszystkie. Nienawidziłam takiego rozumowania i takich mężczyzn.
Po udanych zakupach udaliśmy się z powrotem do jego domu. Wzięliśmy się ochoczo do pracy. Ja wzięłam kuchnię, jadalnię, salon i pokój gościnny, chłopak wziął 2 łazienki , swój pokój, 2 pokoje na górze, pokój rodziców i gabinet.
Gdy skończyliśmy byliśmy cali w kurzu, ale to mnie nie dziwiło dom nie był odwiedzany strasznie dużo lat . Około 17 jeśli dobrze pamiętam . Sprzątając byliśmy bardzo zajęci rozmową i wygłupami dlatego zeszło nam trochę więcej czasu niż się spodziewaliśmy . Dochodziła 19 i razem z Niall’em zaczęliśmy przygotowywać kolację. Zrobiliśmy sobie naleśniki. Nie obyło się bez obsypywania mąką czy też rzucania jajkami. Śmieliśmy się w niebo głosy, śmiech ucichł gdy powiedziałam mu, że tym razem on sprząta kuchnię.

- Ale Beth słońce, turkusowe słoneczko moje nie rób mi tego.
-Nie śmiej się tylko zabieraj się do pracy- rzuciłam mąką w jego twarz – haha chodź wystawię cię na dwór z marchewką i będziesz robił za bałwana w kwietniu – tym razem to ja śmiałam się z niego.
- Oj lepiej uciekaj – wytrzeszczyłam oczy i szybko uciekłam z łazienki, zakluczyłam się w niej, lecz Niall wyrżną glebę po drodze.
Chcąc nie chcąc musiałam sprawdzić co mu jest. Gdy wyszłam z łazienki nigdzie go nie było.

- Niall?! … - krzyczałam przestraszona chodząc po całym domu.- Niall !
- Buuu ! haha !
- Aaaa ! Idioto chcesz żebym na zawał padła !? – strasznie się wystraszyłam tego głupka, ale ten nie zważając na to zaczął mnie łaskotać bo brzuchu.
– Oo nie, nie, nie hahaha, Niall przestań, hhaa weź noo , haha.
- O nie, nie, nie – zaczął mnie przedrzeźniać
- Proszę – wypowiedziałam przez śmiech słowa błagania o litość i zrobiłam oczka kota ze Shreka.
- hmm no dobra, chodź zjeść te naleśniki.
Po wspólnym posiłku musiałam już iść. Niall zaproponował mi odprowadzenie pod sam dom, bez namysłu zgodziłam się. Gdy byliśmy pod samym domem pożegnałam się z nim buziakiem w policzek i weszłam do mieszkania. To chyba był najcudowniejszy dzień mojego życia.
Uśmiechnęłam się zamykając drzwi.


#~~~~~~~~~~~~#

Trochę ckliwy ;) A wy jak sądzicie?
Chciałm wam powiedzieć, że nie mam pojęcia czy rozdziały będą dodawane regularnie. Następny 4 rodział najprawdopodobniej w piątek w okolicach 16.00-17.00 . ;)
Dziękuję i życzę miłego czytania . !

5 komentarzy:

  1. Mnie tam się podobało. I lubię jej włosy. Ma fajne włosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może zaproponujesz jakiś ciekawy i orginalny pomysł na kolor włosów Beth ? ;)

      Usuń
  2. ckliwy? czy ja wiem.. uroczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie mi się podoba to opowiadanie, ciekawie piszesz :P czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń