Translate/Przetłumacz

Translate/Przetłumacz

sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 12- I don't know if I'm ready.

# Beatrice


I wyszeptał mi z niezwykłą delikatnością słowa najczystsze jakie tylko mógł.
Jego usta są jedwabiem, a dźwięki wydobywające się z nich najwspanialszą i najczystszą melodią jaką mogę usłyszeć. Poczułam jak moje ciało wykonuje lekkie drgania, które dodawały nieśmiałości co sprawiało, że przymknęłam oczy.

- Kocham cię.

To właśnie usłyszałam od niebieskookiego chłopaka. Po czym z niezwykłą czułością pocałował mnie w policzek.
jest mi obcy, nie jest mi bliski, ale moje serce jest otwarte i czeka na niego każdego dnia dłużej i zacieklej. Ja go kocham, on kocha mnie . Takie piękne i surrealistyczne…
Serce kocha, ale rozum mówi : ‘ Odpuść sobie, jest za wcześnie. Życie nie nauczyło cię brania przykładu z popełnionych błędów ?’ Już nic nie jest pewne, ale miłość istnieje. To jest najdziwniejsza sytuacja mojego krótkiego życia.
Zupełnie oszołomiło mnie zdarzenie z przed kilku lat. Byłam, a może jestem nadal łatwowierną osobą. Starłam się żyć szampańsko, ale za razem poetycznie. Pisałam tony wierszy , te miłosne też się zdarzały, ale wtedy preferowałam te smutne i z tematyką raczej nieprzystępną otoczeniu. Do tej pory całkowicie nie otrząsnęłam się z tego co się stało. Otóż, kiedy miałam 11 lat chłopak, który był moim najlepszym przyjacielem popełnił samobójstwo. Zostawiając mnie z całym światem . Niekiedy czuję jego obecność jakby był moim stróżem i chronił mnie przed wszelakim złem jaki się panoszy. Był starszy ode mnie, zdecydowanie starszy, ale i tak całe życie przed nim stało z szeroko otwartymi rękoma i wołało go, cały czas. Lecz on wybrał inną drogę zapominając o mnie i o wspólnych chwilach jakie spędziliśmy. Boję się, że znowu to się powtórzy ja komuś bezgranicznie zaufam, a ta osoba zostawi mnie w ten czy inny sposób.

Życie powinno uczyć na błędach więc przekonam się może nie dziś, a może za rok czy Niall mnie zostawi, czy jednak bańka mydlana nie pryśnie uderzając o ostry kant koła. Koła ? Tak, bo wszystko zatacza się w bezkresną linię zwaną kołem . Jedno zdarzenie pociąga za sobą inne, a te z kolei następne i powracają do punktu odniesienia czyli – początku.

- Zmień moje życie, nie zataczaj go w kierunku przeszłości tylko w przyszłość, brnij przez nie ze mną Niall ! - wyłkałam obejmując jego dłoń.
- Nie wiesz jak bardzo chcę brnąć przez życie tylko z tobą.- jego oczy skierowały się ku moim, a nasze dłonie splecione ku górze tak by przekonać mnie o prawdziwości jego słów.
- Powiedz, że to sen! Albo, że ja się z niego nigdy nie obudzę ! – na dworze panowała zupełna ciemność, ale niebo znowu zaczęło płakać , tym razem beze mnie . Przymknęłam oczy.
- O czym ty mówisz? To żaden sen ! Beatrice ! To się dzieje naprawdę, otwórz oczy, proszę…
- Czasem myślę, że to nie jest moje prawdziwe życie, że ja tylko jestem kierowana przez kogoś tam na górze, ale wiesz co koniec z tym chcę kierować sama moim życiem. I.. i muszę ci coś powiedzieć Niall..
- Ale.. - zasłoniłam jego usta palcem zatrzymując słowa, które chciał mi przekazać.
- Proszę, daj mi dokończyć… - ściszyłam diametralnie głos – Niall - głęboko spojrzałam w oczy chłopaka – Ja cię też kocham ! I wiesz co ?
- Cicho..- wysyczał lekko przez zaciśnięte usta poczym wpił się w moje oddając najczulszy pocałunek jaki tylko mógł dać drugiej osobie.


Pocałunek nie jest sam w sobie zakończeniem, a ni nawet początkiem. Jest rozwinięciem każdej emocji , każdego słowa. Jest rozwinięciem w dalszy kierunek odleglejszy niż pozostałe o całą wieczność - to miłość. Ona przysłania nam oczy, a pocałunek otwiera. Zabarwia świat i pozwala patrzeć na niego przez tęczę jaką jesteśmy my. Nowi , odrodzeni.. inni, ale nadal tacy sami.



#Venice


-Tak strasznie się martwię o Beatrice. Nie daje żadnego znaku życia od kilku godzin ! – zdenerwowana chodziłam po całym swoim pokoju robiąc idealne koła.
- Venice uspokój się, na pewno nic jej nie jest. Po prostu nie odbiera telefonu, może śpi już, zobacz jest po dwudziestej drugiej . – Zayn próbował mnie uspokoić, lecz ja nadal wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Beth zawsze odbiera telefony, nawet te w nocy !
- Zayn choć do jej domu, proszę, serio się martwię o nią. – odwróciłam się do chłopaka i błagalnym wzrokiem wlepiałam się w jego oczy.
- No dobra, jeśli to cię uspokoi… - wziął moją dłoń i splótł nasze dłonie razem.

Wyszliśmy z domu jak dwa koty koczujące by złapać pożywienie. Cicho i bezwładnie. Zamknęłam drzwi od domu i skierowałam się razem z Zaynem prosto do Beatrice.
‘A jeśli dorwał ją ten facet ? … Nie, to nie możliwe!’ – szybko odgoniłam złe myśli.
Przyśpieszyłam kroku nie patrząc czy mulat za mną nadąża.
Szybki marsz i 5 minut-bo tyle wystarczyło na przybycie pod jej dom, i już wchodziłam do niego. Zauważyłam kobietę stojącą pod oknem. Od razu do niej podbiegłam. Była to Samantha- mama Beatrice.

- Dzień dobry… Jest Beth? Co się z nią dzieje? - w tej chwili Zayn przekroczył próg mieszkania i podszedł do nas obu.
- Jak dobrze, że jesteście- mówiła zmartwiona - Nie wiem nawet gdzie ona jest. Wybiegła z domu tak nagle i tak szybko, że nie słyszała mojego wołania. - upiła łyk prawdopodobnie herbaty, którą trzymała w ręku.
- Ale jak nagle wybiegła? – spytałam przestraszona.
- Za tym Niallem! Wiedziałam, że ten chłopak nie przyniesie nic dobrego. I proszę co się dzieje ! – delikatnie uniosła głos, ale nadal była spokojna.
- Niall to porządny chłopak, skoro jest z nim to na pewno nic jej nie jest – tym razem ja uspokajałam Samanthę, a nie Zayn mnie. Podeszłam jeszcze bliżej i usiadłam koło niej. Byłam blisko z mamą Beatrice, a ona także z moją. Przytuliłam Sam.
- Ale żeby w taką burzę?! Co za pojęcie! - teraz ton jej głosu przybrał barwę zagubienia i złości.
- Znajdzie się! Obiecuję, a teraz pójdę jej poszukać, wy tu zostańcie na wypadek gdyby wróciła.- zasugerował chłopak.

Zayn nie zdążył wyjść za drzwi, a ktoś próbował dostać się do środka. Beatrice wpadła do domu cała mokra i zziębnięta. Razem z mulatem rzuciliśmy się na nią, lecz Samatha nie była zadowolona wręcz przeciwnie buzowała złością.

- Beth ! Gdzieś ty była ! - mama Beatrice podała jej suche ręczniki.
- Mamo, to nie ma znaczenia – mówiła uradowana. - Ważne z kim- zachichotała cicho, zasłaniając usta dłonią.


 #~~~~~~~~~~~~~#
Witajcie moi Fear'owcy. I jak rozdział 12 ?

:)

Hope U like it.

PS.  Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, zostawcie TT lub inny kontakt ;)

6 komentarzy:

  1. O, nawet o samobójstwie był kawałek.
    Dobrze wiesz, że bez względu na wszystko zawsze będzie mi się podobało. To wszystko, ich słowa (Nialla i Beth) brzmiały jak sen. Mam nadzieję tylko, że nie zrobisz tego, o czym mi mówiłaś... Inaczej cię znajdę *_________*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki mały stróż Beatrice.
      Nie, spokojnie wykorzystam to w innym momencie ;)

      Usuń
  2. Wow... super... mega... zajebiste!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. NAWET NIE WIESZ JAK SIĘ CIESZĘ, ŻE W KOŃCU TO SOBIE POWIEDZIELI ! strasznie się mecze kiedy czytam i wiem że oni sie kochają ale oni o tym nie wiedzą, haha :) czekam na nastepny ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to dłużej nie musisz się męczyć ;) więc zapraszam jutro, prawdopodobnie rano dodam rozdział 13. xx

      Usuń