Translate/Przetłumacz

Translate/Przetłumacz

czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 8- You said you know my heart is good.

# narrator



Venice ♥ Zayn

Zayn ♥ Venice





I jeszcze sporo innych zwykłych napisów rysowanych przez zakochanych. Wyrażały ich wzajemne uczucia. Wyryli je w drzewie – raniąc je uczyniwszy znak, który przeczytają miliony ludzi. On przetrwa wiele lat.
Na obecną chwilę nie można stwierdzić czy będą żyć razem na zawsze. Są bowiem młodzi i nikt nie odważy się strzelić gapy i zatwierdzić, że ta młoda para zostanie bezszelestnie razem do końca.

Chłopak wziął dłoń dziewczyny w swoją i ucałował z niezwykłą delikatnością. Ona rumieniąc się schowała w jego ramionach głowę. Wtulił się w jej włosy, które pachniały niczym akacja, która z kolei zapowiada niezwykłe i malownicze lato.
Siedzieli tak może dziesięć minut, a może i dwadzieścia dziewięć dla nich nie liczyło się to.
Istnieje twierdzenie: szczęśliwi czasu nie liczą- ale szczęśliwy człowiek nie może zapomnieć o tym co ma przed oczami i co ma za stopami.

Zaczął padać drobniutki deszcz.
Zayn okrył Venice ramieniem i ruszyli przed siebie. Wstając dziewczyna złożyła pocałunek na policzku Zayna. Oddany był z należytym uczuciem.
Rozpętała się prawdziwa burza. Niebo czasem rozbłyskiwało światłem błyskawic pogrążonych w chmurach. Mimo złej pogody doszli do celu szczęśliwi, z pełnym uśmiechem na twarzy.
Zakochani pożegnali się namiętnym, ale subtelnym pocałunkiem w usta. Venice weszła do środka mieszkania, a Zayn szybkim krokiem do swojego domu.


# opis tygodnia


Beatrice i Niall brną przez życie razem.
Jako przyjaciele nadal związani mocną liną, która pomimo kruchości staje się coraz mocniejsza i krótsza.

Z Beatrice działo się coś niewyobrażalnie magicznego. Codziennie rano myślała o nim, wieczorem powtarzała czynność. Zdarzało jej się też to w porach obiadowych wtedy zapominała o jedzeniu, a skupiała się na osobie widzianą w umyśle.
Znowu schudła- tak to można było stwierdzić. Jej mama niepokoiła się o jedyną córkę, lecz ta uparcie twierdziła, że nic jej nie jest i wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Dążyła by mieć jak najlepsze oceny, lecz wszystko skumulowane nie dało jej tyle cierpliwości by się uczyć, co skutkowało obniżeniem ocen.
Niall był ciągle rozkojarzony- tak jak Beatrice. Nie mógł opętać myśli wokół palca i wyrzucić przez okno. Pisał piosenki, coraz więcej i częściej.
Przygrywał na gitarze tam gdzie spotkał piękną zielonooką dziewczynę. Nie zobaczył jej jeszcze, ale nadal miał skrytą nadzieję, że uda mu się ją ujrzeć i zdobyć informacje, która pozwoli przestać myśleć jak ma na imię.
Chłopak spotykał się z różnymi ludźmi i między innymi z trzema chłopakami należącymi do grupy raczej przyzwoitych, ale też takiej, która potrafi nieźle namieszać. Zaprzyjaźnił się z zakochaną parą – Zayn’em i Venice.

Niall i Beatrice kłócili się prawie codziennie. Ich sytuacja była bardzo napięta. Lina rozluźniała się z każdym dniem spędzonym osobno.
Beth płakała rzęsiście każdego wieczoru zastanawiając się dlaczego to robi. Nie chciała utracić przyjaciela, ale nie chciała widzieć w nim tylko przyjaciela. Przyznała się do tego zaledwie jeden dzień temu. Venice przypadkowo wypytała ją o wszystko i teraz pokazała się jasna strona tej łezpadołowej sytuacji.
Czy Niall czuje to samo do niej? Sam jeszcze tego nie odkrył, ale kiedy patrzy w jej oczy rozpływa się jakby pływał w wodzie. Gdy ich dłonie przez przypadek zetknęły się czuł się wtedy błogo.
Obydwoje nie rozróżniali już przyjaźni, zakochania i nienawiści. Działają na siebie jak grawitacja, która trzyma nas, ale u nich ten magnez stawał się coraz słabszy i nie przyciągał ich z taką siła jak dotychczas.


Pewnego dnia Beatrice wyszła na spacer.
Spotkała na swojej drodze Zayna. Nie był sam, ale i tak podeszli do siebie.
Przyjaciel przedstawił jej po kolei swoich znajomych – Liam, Louis i Harry.
Zielonooki towarzysz Zayna najbardziej spodobał się jej z całej trójki. Po kilku próbach zapamiętała każdego z imion chłopców. Wybrała się z nimi do Milk Shake City (MSC). Po dotarciu na miejsce zamówiła jagodowego shake, chłopcy – mango, czekoladowy, wiśniowy i bananowy. Przez to spotkanie Beatrice zdążyła poznać ich. Pozwoliła na to żeby oni także ją poznali. Miło spędzili czas, ale nadal nie zapomniała o niebieskookim blondynie.
Dochodził późny wieczór.
Pożegnała się z nowo poznanymi chłopcami i Malikiem.

Weszła do domu i od razu udała się pod orzeźwiający prysznic. Położyła się spać. W mgnieniu oka zasnęła, pogrążając swój umysł w fali natchnionego myślenia – snu.


# Następny dzień – rano.

#Beatrice


Today I don’t feel like doing anything
I just wanna lay in my bed
Don’t feel like picking up my phone
So leave a message at the tone
'Cause today I swear im not doing anything



- .. c-co się dzieje ? Gdzie ja jestem ? – zawyłam sięgając po telefon.

Miałam ustawioną piosenkę Bruna – The Lazy Song , która idealnie opisywała mój stan z rana. Wyłączyłam budzik po dwóch minutach. Moje jakże zgrabne ruchy z samego rana wyglądają jakbym miała zaraz spaść z urwiska – delikatne, ostrożne, bezsilne.
Wstałam z miękkiego łóżka i pokierowałam moje stopy prosto do łazienki.

- Zimno, zimno, ziiimno !- mówiłam ściszonym głosem myjąc zęby.
Zrobiłam sobie fryzurę:
  i ubrałam <badumdumdum> .
Wyszłam z domu nie jedząc śniadania.
Moment ! Plecak ! Zapomniałam o plecaku. Szybko pobiegłam po plecak i z powrotem poszłam w kierunku szkoły.

Dziś pierwszy raz jakiś dwóch –trzech tygodni nie zadzwoniłam do Horana. Zgubiłam rachubę czasu, tak naprawdę. Ahh. Co się z nami dzieje? Nie odzywamy się do siebie, a jak już to zrobimy kończy się to kłótnią. Nie rozumiem tego.
W szkole też obiadu na stołówce nie ruszyłam. Wypiłam tylko pomarańczowy sok z małego kartoniku. Venice i Zayn zauważyli, że coś jest nie tak, lecz zignorowałam to.
Kolejne lekcje mijały wolno, żółwim tempem poruszał się też zegar.
Wybiła godzina 14.20 i już mnie w szkole nie widzieli.

Dotarłam do domu, trzasnęłam drzwiami i zamknęłam się w pokoju. Odłożyłam plecak i zaczęłam wyjmować książki. Odrobiłam lekcje. Tak, dziś pierwszy raz od 4 dni odrobiłam i zajęłam się nauką choć ta nie przyszła z łatwością. Ogarnęłam W.O.S, j. polski i historię. No to na dziś już starczy.

Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Rzuciłam się na łóżko by go odnaleźć. Po paru sekundach dowiedziałam się kto dzwoni. Niall – ciekawe w jakiej intencji – pomyślałam.
Wahałam się przez chwilę czy odebrać, po namyśle zdecydowałam się odebrać. Poczułam motylki w brzuchu i już miałam nacisnąć ‘odbierz’, ale to Niall zrezygnował z usłyszenia mego głosu.
Przeczesałam dłonią grzywkę i odłożyłam telefon nie wstając z łóżka. Dźwięk znowu oblał mój pokój. Odebrałam bez wahania.

- Hallo ? – powiedziałam cichym głosem .
- Beata musimy pogadać. – nienawidziłam kiedy ktoś tak mnie nazywał, zawsze to oznaczało kłopoty.
- Przyjdź do mnie teraz.
- Będę za 10 minut. - powiedział i się rozłączył.

‘Ciekawe o czym chce porozmawiać ze mną’ – myślałam . I w tej właśnie chwili przymknęłam oczy nawet nie zauważając, że zasnęłam.


#~~~~~~~~~~#
Nie podoba mi się ten rozdział ;/ , zawaliłam po całości ..

Dziś był strasznie ciężki dzień.
Trzymajcie kciuki żebym napisała kolejny rozdział pełen weny, emocji, akcji ! ;)

Pozdrawiam moich czytelników - Beth ;*

4 komentarze:

  1. Nie prawda, jest super!!! Naprawdę... oczywiście czuje niedosyt:) Jeśli to Ci pomoże to bd trzymać kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spróbuję ten niedosyt zneutralizować w następnym rozdziale ;)
      dziękuję xx

      Usuń
  2. nieprawda.. ;p mi się podoba! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aj, ciekawe jak przebiegnie ich rozmowa :)

    OdpowiedzUsuń